Kawiarnia

Elena

Wzruszyła ramionami. Cóż, nie zatrzyma jej siłą. Najwidocznie, nie odpowiadało jej towarzystwo. zapłaciła za kawę, wzięła do ręki torebkę i wyszła z kawiarni.

NMJT

Yennefer

Weszła do środka, z przyjemnością słysząc delikatny dźwięk dzwonka. Nie wiadomo dlaczego, na myśl przyszło jej słowo "kryształowy". Uśmiechnęła się łagodnie i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do wolnego stolika przy oknie i usiadła na miejscu, z którego mogła obserwować zarówno ludzi w środku lokalu, jak i na zewnątrz. Nie przeszkadzał jej fakt, że sama również była doskonale widoczna dla przechodniów z ulicy.
- Capuccino poproszę. - powiedziała, gdy kelnerka podeszła przyjąć zamówienie. Westchnęła cicho i dotknęła bladych policzków, wystających kości policzkowych, kasztanowych loków. Zdawała sobie sprawę, że cienie pod oczami i wyraźne zmęczenie nie dodają jej urody. Jedynie włosy lśniły dawnym blaskiem, no i w oczach jak zawsze płonęła żądza walki i pragnienie przygody.

Charles

Wszedł do kawiarni. Brr, jak zimno, a do tego jeszcze ten śnieg. Chłopak strzepał puch z włosów, no tak, bo o czapce nie pomyśli, bo po co. Na samym początku rozejrzał się po kawiarni za pustym stolikiem. O, nawet pod oknem jest wolne, dobrze, bardzo dobrze. Uśmiechnął się do siebie i podszedł do owego stolika. Zdjął kurtkę, powiesił na oparciu krzesła, po czym podszedł do lady. Zamówił mocną kawę, taką, jaką zawsze lubił tu kupować. Tam, gdzie był wcześniej, takich nie było. Kidy zamówił, wrócił do stolika. Chwycił w dłoń serwetkę. Oczywiście zaczął się nią bawić, jak na swój sposób. Byle by tylko się nie nudzić.

Yennefer

Po kilku minutach młoda dziewczyna w fartuszku przyniosła jej filiżankę. Uśmiechnęła się lekko i podziękowała odbierając swoje capuccino. Ujęła filiżankę w obie dłonie. O tak, lubiła rozgrzewać w ten sposób ręce, kiedy inne sposoby zawodziły. Wbiła spojrzenie w obraz za szybą, śledziła wzrokiem spadające miniaturowe, białe gwiazdeczki. Podobno każda jest inna. - pomyślała nagle nie wiadomo dlaczego. Wygięła wargi w delikatnym uśmiechu i zrobiła łyk gorącego napoju.

Charles

Podobnie było z Charlesem. Po krótkiej chwili dostał swoją kawę. Odłożył serwetkę obok, upił łyka. Zaraz po tym, syknął. No tak, zapomniał. Kawa jest gorąca, a on nie pomyśli, że należy poczekać chwilkę, albo lekko podmuchać. Charles odsunął od siebie kawę na moment, tym razem dając jej nieco ostygnąć. Rozejrzał się po kawiarni. Kilka osób, w tym z dwie starsze pary osób, kilka młodych dziewczyn, chłopaków. Chyba normalny stan, jak zawsze.

Yennefer

Ciche syknięcie za nią wyrwało ją z zamyślenia. Jakby ktoś wypuścił powietrze z dętki. Albo nadepnął węża. Albo... się oparzył. - pomyślała odwracając głowę do tyłu, żeby zobaczyć źródło węża. No jasne, ostatnie przypuszczenie prawidłowe. Właściwie szkoda, węże w kawiarni mogłyby zapewnić trochę rozrywki. Uśmiechnęła się uświadamiając sobie, jakiego zamieszania życzy biednym właścicielom lokalu.

Charles

Zauważył, że jedna z dziewczyn zwróciła uwagę na jego niezdarne zachowanie. Praktycznie to normalne, ale ktoś zauważył, więc zawsze coś.
- Aż tak było słychać?- zapytał jedynie. Co prawda słowa były skierowane do dziewczyny, ale czy powiedział to tak, by ta się zorientowała to nie był pewien. Jeśli nie wystarczająco głośno powiedział, trudno. Najwyżej oparzy się jeszcze raz by przykuć jej uwagę.

Yennefer

Siedziała już odwrócona do swojego okna i obserwowała przechodzącą ulicą parę, gdy usłyszała jego słowa. Zauważył, że się odwracała, czy może po prostu mówił do kogoś innego? Mógł na przykład rozmawiać przez telefon, albo... No, mógł mówić do kogokolwiek. Odwrócił lekko głowę, tak, by dojrzeć go kątem oka. Patrzył na nią, więc chyba jednak chodziło mu o nią. Odwróciła się do niego już normalnie i wzruszyła lekko ramionami.
- Po prostu siedzisz tuż za mną. Byłam ciekawa, kto syczy mi do ucha. - uśmiechnęła się leciutko.

Charles

Skinął głową z małym uśmiechem na twarzy.
- To wszystko przez nią.- powiedział zaraz z poważną miną, wskazując na filiżankę kawy. Tak, oczywiście. W tym momencie należy oskarżać tę podstępną, chytrą, przebiegłą i wszystkie tego podobne słowa, kawę. Bez tego się nie obejdzie.

Yennefer

Przez nią? Rozejrzała się zakłopotana szukając wzrokiem winowajczyni, przekonana, że chłopakowi chodzi o jakąś kobietę. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że wskazuje on na filiżankę.
- Och. - mruknęła. - No tak, niektóre są podstępne. Zrobią wszystko, żeby człowieka skompromitować. - stwierdziła, nieśmiałych uśmiechem pokrywając zażenowanie.

Charles

Zaśmiał się cicho do siebie.
- Charles, jestem.- powiedział. Podałby rękę, jednak coś go olśniło, że pierwsza poddaje ją kobieta. Nie pamięta, jak było to z przedstawianiem. Czyżby też kobieta miała się pierwsza przedstawiać? Być może. Jednak już i tak za późno.

Yennefer

- Yennefer. - odpowiedziała i tylko skinęła głową, trudno byłoby jej w tej pozycji wykonywać takie ruchy jak na przykład podawanie ręki. Przyjrzała się teraz chłopakowi, jakby oceniając swojego rozmówcę. Musiał być chyba mniej więcej w jej wieku, może rok czy dwa starszy. Nie widziała go na pewno nigdy wcześniej, ale też nic dziwnego - dużo czasu minęło, odkąd była tu po raz ostatni.

Charles

Podsunął filiżankę z kawą pod siebie. Podmuchał lekko, po czym upił łyka. No, już lepiej. Nie oparzył się, jest dobrze.
- Ładne imię.- powiedział krotko z uśmiechem na ustach.

Yennefer

Uważnie obserwowała jak ostrożnie pije kawę. No, widać już nabrał doświadczenia. Uśmiechnęła się lekko.
- Kiedy byłam mała wręcz go nie znosiłam. Ale później... - wzruszyła lekko ramionami. - Jakoś się przyzwyczaiłam, a z czasem nawet zdołałam je polubić. Teraz nie zamieniłabym go na żadne inne. - stwierdziła z uśmiechem.

Charles

- Mi tam się moje podobało zawsze. - odparł. Ups, fakt, niedawno uczył się tego, że nie ma mówić tylko o sobie.
- Długo jesteś w Palmbeach?- zapytał zaraz, żeby ominąć jak najszybciej tamten temat. Uśmiechnął się kątem ust.