Las na obrzeżach Palm Beach

Mefisto

Wszedł po cichu i powoli do lasu. Bardzo mu się tu podobało. Drzewa rosły tak blisko siebie, że ich korony zasłaniały niebo. Usiadł tak, że promienie słońca oświetlały tylko jego oczy. Rozglądał się uważnie dookoła.

Ki

Jeszcze raz ziewnęła przeciągle i rozejrzała się. Na widok ogromnego czarnego kota otworzyła szeroko wielkie, rudawe oczy. - "A cóż to takiego jest? Jakaś mutacja?" - pomyślała.

Cocaine

Weszła, łapy ociężale i wyjątkowo leniwie stawiając. Oblizała pysk, a wzrok miała wbity w ziemię. Kątem oka na kocura zerknęła. Kiwnęła jedynie doń pyskiem, po czym wskoczyła na jedno z drzew. Usiadła na jednej z niższych gałęzi.

Mefisto

Czy jest tu gdzieś jakieś spokojne miejsce ? pomyślał i prychnął. Czego mogła chcieć bura kotka ? Chociaż to rude kocię wyglądało na normalne, a przynajmniej stereotypowo zareagowało na jego widok. Spojrzał jeszcze raz na kotkę siedzącą na gałęzi. Takie zachowanie w stylu 'Hej, znamy się, nie ?' jakoś szczególnie go denerwowało.

Ki

Oderwała wzrok od tego wyrośniętego kota i spojrzała na przybyłą kotkę. A tak, chyba to ona była na cmentarzu kiedy Garo znęcała się nad Pazikiem.

Mefisto

Nieopodal zauważył małego drozda. Zrobił koci grzbiet i powoli się przeciągnął. Po cichutku zaczął skradać się do małego ptaka.

Ki

Ziewnęła przeciągle. Wskoczyła na drzewo i wspięła się na jedną z niższych gałęzi. Z braku ciekawszego zajęcia zaczęła obserwować poczynania czarnego bydlęcia.

Mefisto

Zwinnie skoczył i powalił drozda jednym pacnięciem łapy. Wskoczył na sąsiednie drzewo, rozwalił się na gałęzi i zaczął oskubywać ptaszka z piór.

Ki

Z zazdrością popatrzyła na ptaka, którego pożerało czarne kocisko. Oblizała się odruchowo. Zaczynał doskwierać jej lekki głód, ale była zbyt leniwa żeby zejść z drzewa i na coś zapolować.

Mefisto

Gdy się rozglądał jego wzrok padł na kotkę. Wyglądała na głodną. Co takie kocię może potrafić ?
- Jeśli nie nauczysz się polować długo nie pożyjesz...chyba, że masz zamiar łasić się do ludzi - dodał z niesmakiem.

Ki

Popatrzyła na wielkiego futrzaka jakby powiedział coś niezrozumiałego. - Co prawda trochę mnie tu nie było, ale o ile dobrze pamiętam, jeszcze nie było w Palm Beach kota, który poluje lepiej ode mnie.

Mefisto

- Powiedzmy, że uwierzę Ci na słowo - zaśmiał się krótko - Ale pamiętaj : lenistwo też zabija. Chyba, że specjalnie się głodzisz.

Ki

- Po co w ogóle się do mnie odzywasz? - prychnęła i zastrzygła lewym uchem z niezadowoleniem. Nie spodobał jej się ton, jakim ten kot się do niej zwracał. Widocznie to już nie było to Palm Beach, w którym kanapowce pokroju Nighty zastanowiły się kilka razy zanim się do niej zbliżyły. Odwróciła się tyłem do olbrzyma.

Mefisto

Zaśmiał się tak, że o mało nie zakrztusił się kostką. Potem jednak wstał i zrobił parę kroków w stronę kotki.
- Przyganiał kocioł garnkowi ? - zapytał i prychnął - Odzywam się bo tak mi się podoba. Nie podoba mi się jednak ton jakim Ty do mnie mówisz.

Ki

- Ach tak? Więc ja odzywam się do Ciebie takim tonem, bo tak mi się podoba - odparła, nie odwracając się nawet do niego. Oparła łebek o przednią łapę i zamknęła oczy, układając się do snu.