Las na obrzeżach Palm Beach

Death

Death nic z tej szczekaniny nie zrozumiał. Po chwili przyłączył się do psa. Również zaczął wyć i szczekać, co sprawiło mu wielką frajdę xd.

Vakana

Weszła z gracją godną collie. Rozejrzała się po lesie, ponieważ rzadko a właściwie nigdy chyba go nie widziała. Spostrzegła wyjącego chłopaka i psa. Obejdźmy to co sobie pomyślała i przejdźmy dalej xd. Było tu sporo ludu, lecz ona od zawsze niezbyt przyzwyczajona do kontaktu z ludźmi usiadła na trawie.

Veronica

Dostrzegła dopiero co przybyłą szkocką collie. Uśmiechnęłą się do niej szeroko, powoli podchodząc. Nie chciała jej spłoszyć, więc uklękła kilka metró dalej i wyciagnęła ochoczo dłoń.
Cześć- rzuciła w stronę suczki. Może to było dziwne zachowanie jednakże ona lubiła zwierzęta, a w szczególności pieski.

Vakana

Odwróciła łeb w kierunku dziewczyny stawiając uszy do pionu w jej kierunku. Powąchała ostrożnie jej dłoń po czym zaszurała długowłosym ogonem po trawie. Ziewnęła patrząc na nią wyczekująco ze słodkim wyrazem pyska.

Ki

Death

Nagle ucichł. Pogłaskał kotkę po łebku. Ziewnął przeciągle. - A Wam się nie chce spać? - Zapytał zwierzęta. Potrząsnął głową, by nadać swojej fryzurze dzikości xd.

Vakana

Odwróciła łeb w kierunku chłopaka po czym zastanawiając się co on robi odwróciła łeb na bok po czym szczeknęła głośno patrząc dalej.

Ki

Death

- Zwierzaki mnie lubią, a ludzie nie. Ludzie nie mają gustu, przynajmniej co po niektórzy, prawda? - Powiedział do otaczających go psów i kotów. - Stwórzmy armię i zniszczmy rasę ludzką, co Wy na to? - Zapytał.

Ki

Na słowa chłopaka podniosła łebek i popatrzyła na niego z entuzjazmem. Lucy nie znosiła ludzi na tyle, że ten pomysł bardzo jej się spodobał.

Vakana

Młoda collie jednak co dziwne zrobiła taki ruch łbem ze wyglądała jakby mówiła nie. Moze była lekko szalona lecz nie na tyle by się zgodzić z nim. Spojrzała na kotkę lekko znudzona. Po chwili nagle skoczyła na Deatha przewracajac go i stojąc nad nim.

Death

- Za jakie grzechy? - Wrzasnął i odruchowo położył rękę na kieszeni, w której trzymał rewolwer. - Nie bij! - Powiedział do psa i zasłonił się jedną ręką.

Vida

przyszła .usiadł z dala od człowieka pod drzewem ,lizał swoje białe łapy , brudne od ściółki leśnej

Nexee

Chodząc po PB trafiła tu. Las... Nigdy tu nie była. Tylko z hodowcą. Rozejrzała się. Usiadła niedaleko bulterierki.

Vida

-witaj-powiedziała oschło do suki, nie wypowiadała się długo do obcych chociaż z natury była bardzo gadatliwa ale to tylko wiedziała Garo większość tego co ukrywała przed światem wiedziała tylko Garo