Mały, zielony las.

Elodie

Blondynka jednak zamierzała sama zeskoczyć. Wspięła się na jedną z najwyższych gałęzi kilkumetrowego drzewa i wymierzyła odpowiednio. Zgrabnie zeskoczyła. Nawet utrzymała równowagę, jedynie pochyliła się nieco. Natychmiast się wyprostowała i uśmiechnęła pogodnie.

Mat

-ok co teraz będziemy robić?Może pójdzieny do mnie do domu albo sie gdzieś przejdziemy/-zaproponował, drapiac się lekko w głowe

Elodie

- Zostaaańmy tu. - poprosiła i uśmiechnęła się niewinnie. Czasem potrafiła zachowywać się jak małe dziecko, jak i teraz. Chwyciła Mata za rękę i mrugnęła do niego.

Mat

-no dobra-potwierdził patrząc na dzieewczynę.-no to co będziemy tak siedziec?-zapytal marszcząc czoło.

Elodie

- No nie, możemy się przejść. Tu jest tak fajnie, że chciałabym jeszcze zostać. - oznajmiła władczym wręcz głosem i uniosła brwi, obserwując chłopaka. Jeśli chce, może sobie iść, ale ona zostaje. Uśmiechnęła się i poczochrała go po włosach.

Mat

-to ja przecierz zostanę z tobą,jeśli oczywiście chcesz-uśmiechnął
sie wyciągając czapkę z daszkiem i wkładaj.ąc ją na głowe-wyglądam obciachowo-zapytal dziewczynę

Elodie

- Zostań. - zawyrokowała. Przekrzywiła głowę, przypatrując się chłopakowi. Zdjęła mu czapkę i schowała za plecamim, obserwując go bez niej. Tak chyba jednak lepiej.
- Czapki są fajne, ale ty masz ładne włosy. - stwierdziła.

Mat

-no dobra nie będę zakładaał czapki ale mi ją chociarz oddaj-powiedział cicho z uśmiechem po uszy na twarzy.Podszedł bliżej złapał Elodie za ręke i pociągnąl ją na znak aby się ruszyli-więc postanowiłaś się zmienić?-zapytał grzecznie

Elodie

Dziewczyna popatrzyła z uśmiechem na bruneta, jednak wbrew jego słowom nie zamierzała oddać mu czapki, przynajmniej nie teraz. Najpierw musiałby jakoś ją u niej wybłagać. W jej ciemnych oczach tańczyły rozbawione iskierki.
- Jeśli uznam twą prośbę za odpowiednią. - odpowiedziała, wytykając język. Parsknęła śmiechem. Czasami potrafiła się zachowywać trochę jak dziecko, ale dopiero co osiągnęła pełnoletni wiek, więc nie oczekujmy od niej za wiele. Potarła dłonią brew i powieki. Chyba za jakiś czas powinna iść spać. A może nie. Wszystko jedno, była śpiąca, ale nie było tego po niej widać. Jej lico zdobił szeroki uśmiech i lekkie rumieńce.
- Od tej pory jestem grzeczną dziewczynką. - zachichotała w odpowiedzi na pytanie chłopaka i poczochrała go za włosy. Przez bardzo krótką chwilę jej twarz znalazła się stanowczo za blisko i poczuła na skórze jego ciepły oddech, po czym odsunęła się, jakby chcąc zademonstrować, że potrafi też zachowywać się tak, jak powinna.
Nie puszczając dłoni kompana, ruszyła do przodu, tym samym ciągnąc go za sobą. Jej krok przypominał teraz coś w rodzaju tańca, był tak lekki i zwiewny. Widać było, że rozpiera ją energia mimo pewnej senności.

Mat

-o wow chyba włączyczyło ci sie lekkie ADHD-odpowiedział śmiejąc sie-z kąd w tobie tyle energi?-zapytał-wiesz co jestem trochę śpiący po tym całym dniu, a ty?

Elodie

- Diabeł ma wiele wcieleń. - odpowiedziała i zachichotała dźwięcznie. Przesunęła jedną dłonią po włosach chłopaka i wyszczerzyła się do niego niewinnie. Jakoś lubiła jego włosy, choć nie wiedziała, czemu.
- Tylko trochę. - wzruszyła ramionami. - Zamierzam ci popsuć fryzurę. - ostrzegła zaraz po tym i tak też zrobiła, parę minut później brunet wyglądał... ekhm... oryginalnie. Roześmiała się na jego widok i otarła z policzków łzy, które pojawiły się z rozbawienia.

Mat

-osz ty!-krzyknął z rozbawieniem i schylając się zlepił kulkę śnieżną i żucil w kierunku Elodie.Trafil w jej brzuch-no teraz ja mam powody do śmiechu!

Elodie

Blondynka - o dziwo - nie obraziła się ani nic, jedynie roześmiała jeszcze głośniej. Uformowała sporą kulę i oddała brunetowi. Uśmiechnęła się doń wesoło. Stanęła na palcach i wtarła resztki śniegu w i tak mokre już włosy swojego kompana.
- Masz, co chciałeś. - roześmiała się.

Mat

-ja już nie mam siły-powiedział do dziewczyny i usiadł na śniegu.-wyczerpałaś ze mnie każdą czastkę energi!

Elodie

Elodie z westchnieniem opadła na śnieg, nie wypadało zostawić chłopaka tutaj i iść dalej. Uśmiechnęła się do niego i położyła na plecach, tym samym mocząc całe dredy w śniegu. Znowu będzie je musiała suszyć. No nic, trudno.
- Idziesz spać? - zachichotała.