Nowy park

Ki

Wlepiła spojrzenie w Nighty i Pazika.
- "Przynajmniej coś się dzieje..." - pomyślała z uśmiechem. - "Nie usnę z nudów."
Oczy jej się kleiły ze zmęczenia, ale bała się zasnąć.

Nighty

Spojrzała na Lucy.Westchneła.Położyła się.
-Jak tam?-spytała się Pazura.

Ki

Popatrzyła na Nighty. Jak ona mogła znosić te męki które serwował jej Pazik? Pod tym względem podziwiała tą kocicę.

Nighty

Spojrzała jeszcze raz na Lucy.Wstała
-Jedzniemy.-powiedziala do Pazika.Zaczeła biegać pośród drzew.Po paru minutach wróciła.

Ki

Nie spuszczała wzroku z Nighty i Pazika. Teraz Pazur był zajęty zawracaniem głowy czarnej kotce, jednak dobrze wiedziała, że jak tylko zaśnie, to Pazur zrobić jej coś głupiego.

Nighty

-To jak.Jeszcze chciałbyś.-powiedziała do Pazura.Nie była zmęczona,właśnie w nocy była bardziej aktywna.

Ki

Oparła łeb na łapach i zmrużyła sennie oczy. Nie! Nie może zasnąć! Musi dzielnie się trzymać. Znów zaczęła gapić się na koty.

Nighty

Położyła się na ławce.Spojrzała na Pazura.Uśmiechneła się do niego.

Ki

Ziewnęła przeciągle i przeciągnęła się. Spojrzała na Nighty i pomyślała:
- Cholera, położyła się... I kto będzie mnie teraz utrzymywał przy życiu?

Nighty

Spojrzała na Lucy a nastepnie na Pazura.
-co robimy.-powiedziała.

Ki

Oczy same jej się zamknęły.
- "Najwyżej przypadkowo mnie zabije..." - pomyślała i położyła łebek na przednich łapach. Zasnęła.

Rukia

Rukia szła alejką, wodząc wzrokiem po rosnących tutaj drzewach. Kiedy tylko upodobała sobie jedno z nich, ruszyła w jego stronę. Już po chwili bez większego problemu znalazła się dość wysoko na jednej z gałęzi, majtając nogami to w przód, to w tył. Jak ona dawno nie siedziała na drzewie! Gdzie tam, ona nawet nie pamiętała kiedy w parku była.

Petr

Wszedł do parku powoli i rozejrzał się uważnie. O, na razie po kotach ani śladu. Uśmiechnął się pod nosem i wszedł dalej zapalając po drodze papierosa.

Rukia

Rukia wodziła wzrokiem za chłopakiem.A nich to, truje środowisko!Już po chwili trzymając się nogami gałęzi, zwiesiła się z niej jak to niektóre dzieci mówią na 'nietoperza'. Zachichotała i wskazała palcem na papierosa. - Gaś to, ale już - wyszczerzyła zęby w łobuzerskim uśmiechu, krzyżując ręce na piersi co musiało wyglądać dość komicznie.

Petr

Zatrzymał się gwałtownie i popatrzył na dziewczynę. Potem spojrzał na papierosa, którego trzymał w ręce.
- Niby czemu? - odparł z rozbawieniem przyglądając się pozycji, w jakiej spoczywała dziewczyna.