Park

Jesse

Przyglądał się tej scenie ni to z rozbawieniem, ni politowaniem. Rzucił chłopakowi krótkie spojrzenie.
- tak szybko się nie wywiniesz. - mruknął, rozglądając się.

Samira Allen

Dopiero po chwili Samira spojrzała na brata z nieukrywanym wstrętem.
-Hej - przywitała go spokojnie, wkładając dłonie do kieszeni spodni.

Peter

-A założymy się ? - mruknął pod nosem, naciągając na głowę kaptur. Skrzyżował dłonie na piersi, po czym spojrzał na dziewczynę. Wywrócił oczami.

Jesse

- nie krzyw się tak, krzywienie piękności szkodzi czy jakoś tak. - burknął pod nosem, rozglądając się. Uprzednio jednak posłał siostrze wredne spojrzenie.

Rubby

Spojrzała na ludzi, zaczęła wspinać się na drzewo xD

Samira Allen

Dziewczyna spojrzała nieco zdziwiona na Petera.
-Założymy się - odparła bez wahania z złośliwym uśmiechem malującym się na ustach. Kątem oka zerknęła na brata.
-Co jak co, mi przynajmniej jeszcze może coś zaszkodzić tobie niestety już nic - mruknęła w odpowiedzi.

Rubby

Usiadłą na jednej z gałęzi, rozglądała się patrząc na ludzi

Jesse

- Daruj sobie. - odpowiedział, szczerząc się lekko. Spojrzał z politowaniem na chłopaka, wciągając świeże powietrze. Kątem oka spojrzał na dziewczynkę.
- no nic, sayo. - mruknął do Petera, jadąc w stronę parku.

*nmgt*

Peter

Pokiwał głową patrząc za chłopakiem. Uniósł jedną brew.
-Milutki, nie ma co. - mruknął, uśmiechając się z nutką ironii. Parsknął, po czym przeniósł wzrok na dziewczynę.

Samira Allen

Ułożyła sobie reklamówkę na ziemi, uprzednio wyrzucając do śmieci paczkę z chińszczyzna. No i obiad poszedł się rypać. Przysiadła tuż przy Peterze na usłanym wcześniej miejscu i dźgnęła go palcem w bok.
-No to teraz powiedz dlaczego chcesz wyjechać - uśmiechnęła się ponuro.

Peter

-A co, teraz to trzeba mieć jakiś racjonalny powód, ażeby dostać wizę ? -mruknął, patrząc na asfalt o.O
Po chwili ponownie uderzył łbem w pień, ot tak sobie z nudów.

Samira Allen

Wywróciła oczami.
-No niby nie - burknęła, wkładając dłonie do kieszeni kurtki. Mogła się spodziewać, że nie ma żadnego konkretnego powodu.
-No cóż, tak więc miłej podróży- dodała pod nosem, podnosząc się z ziemi.

Peter

-Tak, na mnie też czas. Cześć. - mruknął, po czym wstał, i ruszył aleją w stronę mieszkania. Cóż, może każdy normalny człowiek użyłby, by tu słowa 'Żegnaj.' jednak dla Petera było to zbyt tandetne, i oklepane słowo.

Samira Allen

Spojrzała za nim i podniosła z ziemi jakiś marny kamień, którym cisnęła w jego plecy. Odwróciła się na pięcie i burcząc coś pod nosem opadła na jedną z ławek. Podciągnęła kolana pod brodę i spojrzała na niebo.

Peter

Odwrócił się przez ramię, i rzucił jej spojrzenie spode łba. Zaczął sobie rozcierać dłonią łopatkę w którą dostał. PO chwili zniknął za zakrętem.

*ni ma*