Park

Yennefer

Spojrzała na niego złowrogo: było jasne, że nie zaakceptuje takiej odpowiedzi. Na razie jednak zamierzała odpuścić, do czasu, gdy do głowy wpadnie jej jakaś kąśliwa uwaga.
-A może byś się przedstawił, co ty na to?-w pewnej chwili zdała sobie sprawę, że nie zna imienia swojego rozmówcy.

Petr

- Panie mają pierwszeństwo - odrzekł wyciągając z kieszeni i podpalając kolejnego papierosa. - I nie patrz tak na mnie. Jestem za młody żeby umierać.

Yennefer

Nie odpowiedziała, jakby jego słowa ją zastanowiły.
-Więc kiedy nie będziesz za młody, Twoim zdaniem?-zapytała po chwili milczenia. Cały entuzjazm prysł w niej w jednej chwili niczym bańka mydlana, patrzyła na niego przygaszonym wzrokiem.

P.S. Idę się umyć, pewnie wrócę za kilka minut.

Petr

Wypuścił dym papierosowy nosem i po krótkiej chwili zastanowienia odpowiedział:
- Kiedy każdy fan rocka będzie znał moje nazwisko, a moje płyty kilkakrotnie zdobędą platynę. Czyli pewnie niedługo.

Yennefer

Wykrzywiła usta w wymuszonym uśmiechu.
-Ciekawy plan, trzeba przyznać. Ambitny.-odpowiedziała.
-Chociaż trzeba przyznać, że to nie skromność jest Twoją mocną stroną.-dodała nieco żywiej.

Petr

Przewrócił oczami z rozbawieniem i zapytał beztroskim tonem:
- A co to takiego jest ta cała "skromność"?

Musli

Mała ruchliwa kulka wpadła rozpędzona do parku

Kretka

Z ciekawością choć ledwo obudzona wbiegła za Musli do parku.

Cocaine

Pojawiła się jak cień. Dziwne, nie? Jej dwukolorowe ślepia błyszczały radośnie. Rozejrzała się. Nie było tu zbyt wielu osób, a tym bardziej zwierząt. Wskoczyła na jakieś drzewo i ułożyła się wygodnie na gałęzi, strącając z niej śnieg. Pech chciał, że owa gałąź znajdowała sie dokładnie nad Petrem. Biały puch spadł na jego głowę.
- Ups? - mruknęła, spoglądając w dół.

Petr

Zerwał się na równe nogi jak oparzony otrzepując się ze śniegu. Pogładził ręką wilgotne od śniegu włosy i rzucił mordercze spojrzenie w stronę gałęzi, z której spadł śnieg.
- Kot! - zawołał z niedowierzaniem. - Co za złośliwy futrzak!

Cocaine

Wyszczerzyła się szeroko w nieco głupawej parodii uśmiechu. Ach, ileż razy już słyszała, że jest złośliwa. Urażało ją to zawsze, w końcu w jej mniemaniu była poprostu idealna, a cynizm w jej przypadku nie wchodzi w grę. Przymknęła oczy.
- I co tak wrzeszczysz? - mruknęła w końcu.

Heder · Gość

Przybiegła i wspięła się na pierwsze lepsze drzewo ;>

Petr

Jeszcze przez chwilę patrzył na kota obrażonym wzrokiem, po czym zrzucił z ławki śnieg i usiadł na suchym miejscu, które nie było w zasięgu gałęzi drzewa. Jeszcze raz spojrzał podejrzliwie na kota.

Cocaine

Cały czas wlepiała sew wielkie, dwukolorowe oczy w mężczyznę. Może to i dziwne, ale wyczuwała w nim ... podobieństwo do niej samiej? Tia, to chyba to. Usmiechnęła się pod nosem.

Amy · Gość

Przybiegła i wspiąwszy się na drzewo usiadła na gałęzi obok Heder.
-Cześć!- powiedziała.- Co u ciebie słychać? ;>