Park

Garo

Wyczuła smak mięsa, mimo może, że nie była zbyt głodna, odruchowo rzuciła sięw stronę psa. Odrzuciła go na bok, złapała kanapkę, spojrzała na suczkę doba i warknęła, podbiegła do Benyi i Vidy.
- Chcesz jeść? - mruknęła, ściskając w pysku kanapkę

Shade

Czując że straciła równowagę szybko się podniosła. Z jej pyska wydobywało się głosne warczenie i co dziwne jej zadbane białe kły ukazały się w pełni . teraz to chude stworzenie przypominające psa nie wyglądało tak słodko lecz raczej groźnie. Sierść na karku a raczej kręgosłupie zjeżyła się.

Benya

Jednak ja wolę sama zdobyć powiedziała patrząc na człeka. Ciekawe czy ma więcej - powiedziała pod nosem. Spojrzała na dobermana. Takie chude coś, co mogło im zrobić?

Nicol

Zobaczyła walkę o jedzenie i gwizdnęła głośno na palcach, by zwrócić na siebie uwage psów i zorientować się ile ich w parku było. Zaraz potem wyjęla następną kanapkę i podniosła ją do góry
- No to który pierwszy?! - krzyknęła i w międzyczasie rzucila kolejny kawałek w stronę Shade.

Garo

Zaśmiała się drwiąco z dobermanki. Połknęła w całości kanapkę. Uniosła brew i spojrzała niechętnie na kanapkę. Warknęła.

Shade

Chwyciła szybko rzuconą jej przez dziewczynę kanapkę szybko gryząc i połykając. Przestała warczeć. Usadowiła się pod drzewem siadając i oblizując pysk. Spojrzała znów na dziewczynę. jednak chyba jej już straczyło...Przynajmniej na razie. Zignorowała resztę.

Nicol

Nie czekając, aż psy znów zaczną się gryźc, podzieliła kanapkę na dwie części. Jedna rzucila w stronę Shade, drugą w Stronę brazowego amstafa. Dla Garo poszedł tylko kawałek boczku. Rozsiadła się, nie spuszczajac psów z oczu, nie lubiła patrzeć na walki.

Benya

Podbiegła do dziewczyny, a po drodze przewalając doba. Skoczyła na ławkę, szybko i zwinnie złapała kanapkę, przy tym ugryzła dziewczynę w rękę. Z kanapką wróciła pod drzewo.

Nicol

Była doświadczonym pozorantem, wepchała więc psu rekę głęboko w pysk, by szybko rozluźnić dość mocne ugryzienie. Syknęła z bólu i z trudem powstrzymała chęć rzucenia w wrednego psa kamieniem.

Shade

Widząc akcję już miała podbiec i rzucić się na amstafa lecz powstrzymała się. Jest prawdopodobnie zbyt słaba...Chyba, że to będzie konieczne...Zastrzygła uchem łapiąc kolejnym kęs kanapki i patrząc smutno jakby z współczuciem na Nic.

//Dlaczego ty Be masz w podpisie Płeć: pies a piszesz jako suka??//

Benya

No i mamy naiwniaczkę - powiedziała do Garo. Z łatwością można gryźć

/Wypowiedź w polu płeć to sarkazm./

Shade

//Aha bo nie skapowałam xDD//

Tego nie mogła zignorować. Z jej pyska znów wydobył się głośny, grożący warkot. Jednak dalej zostawała w swoim miejscu. Zastrzygła znów uchem. Sierść nie przestawała się jej jeżyć.

Nicol

Spojrzała na Benję wielkimi oczyma - Dać palec to weźmie całą rękę, wredne psisko. Szkoda, ze Cię nie usłyszałam - powiedziała, wyjmując z ucha słuchawkę od MP3. Skontrolowała stan swojej ręki. Rana kłuta, dało się wytrzymać. Wyjeła z torby wodę utlenioną i gazę, zaczęła przemywac ranę, nie spuszczając amstafa z oczu. Usłyszala warkot Shade 'coś się swięci' - pomyslała. Miała jednak w pogotowiu wielką butelkę z wodą gazowaną.

Benya

Z łatwością zauważyła jeżącą się sierść. Nic sobie z tego nie robiła. Co taki dob może zrobić jej, a nawet 3 psom.? Usłyszała słowa dziewczyny. Nie wytrzymała. Zaczęła warczeć, szykowała się do ataku.

Shade

Podniosła się jednak tym razem stała pewnie na szczupłych łapach. W razie czego jest gotowa...Dalej nie przestawała warczeć. Położyła czarne uszy po sobie. Wściekłość się w niej dosłownie gotowała. Spojrzała kątem oka na dziewczynę.