Park

Mafyou

podszedł do ludzi i zaszczekał radośnie ponieważ bardzo był spragniony towarzystwa, bez którego nie mógł żyć

Nathan.

I tak jest - odpowiedział Angeli. Spojrzał na Veronicę, Troya. Później na psa. Uśmiechnął się lekko. Lubił psy.

Sam · Gość

Przyszła, usiadła na trawie. Spojrzała w niebo, myślała nad wszystkim... Westchnęła głęboko.

Mafyou

zaszczekał przyjacielsko do Nathana i podbiegł do niego w radosnych podskokach, był najedzony, szczęśliwy, młody ale nie mały i miał wszystkie powody aby skakać jak szczeniak z radości

Bandou Iido

Bandou szedł alejką, wesoło wymachując laską, która zajmowała cały chodnik. O tak - całkiem nie dawno udało mu się obrobić jakiś dom, i był zadowolony z tego powodu. Nie zwrócił nawet szczególnej uwagi, na psa i 'tłum' ludzi. Ignorancko przeszedł koło nich, i usiadł na jakieś ławce. Zdjął z głowy kapelusz, i położył obok siebie. Dzisiaj już chyba nic nie będzie w stanie go zirytować.

Nexee

//Myślisz? XD//

Radosna borderka wbiegła do parku. Łapy i pysk miała całe w błocie. Biegła po chodniku przed siebie, a przy okazji skinęła łbem na powitanie psu {M}. Stanęła obok ławki, na której siedział człek {B} i wytrzepała się. Gdy skończyła Bandou był cały w błocie.

Bandou Iido

A jednak. Zerwał się na równe nogi, burcząc coś pod nosem. Usilnie zaczął strzepywać z siebie błoto, a raczej próbował.
-Durny pchlarz. - warknął patrząc na pas z nieukrywanym obrzydzeniem.
Machnął nogą, mając na celu kopnięcie zwierzęcia, lecz nie udało mu się to. Albo zwierze się cofnęło, albo on nie trafił.

Nexee

Suka uznała to za zabawę. Skoczyła na niego przednimi łapami się opierając na nim. Wyraz pyska miała b. wesoły.

Bandou Iido

Zrzucił z siebie to zawszałe zwierze. Jak gdyby nigdy nic usiadła na ławce, i ponownie założył na głowę kapelusz. Postanowił całkowicie ignorować sukę. Podniósł głowę do góry i zaczął wpatrywać się w niebo. Deszcz, deszcz, deszcz, my chcemy deszcze.

Yennefer

Szła alejką parku z zaciśniętymi mocno wargami, wzbijając kurz odwiniętą nogawką szerokich spodni. Zerknęła krótko na okolicę. Była tu już przecież, a nie pamiętała żadnego z charakterystycznych nawet obiektów. Źle z Tobą, źle. Niedługo całkiem zamkniesz się w czterech ścianach. - pomyślała niechętnie, karcąc się w myślach.

Veronica

Nexee

Warknęła na chłopaka. Jak on mógł ją tak po prostu zrzucić?! Chciała go powkurzać. Wskoczyła więc na ławkę i położyła się na jego kolanach.

Delgado

Przyszedł do parku lekko zdyszany. Mimo to na jego pysku widniał triumfalny uśmiech. Musiał uciekać przed zdenerwowanym sprzedawcą, ale dopiął swego.
Zachichotał po psiemu.

Bandou Iido

Nie ukrywając frustracji zdzielił psa przez łeb laską, po czym zrzucił z kolan. Wstał i bezceremonialnie przesiadł się na ławkę obok. Noe nie, do czego to doszło ! Bandou będzie zmieniał miejsce przez jakiego kołtuna.

Nexee

Czując uderzenie padła na ziemię. Przez chwilę nie ruszała się. Po kilku sekundach wstała. "No i co się patrzysz baranie?" - pomyślała.