Park

Pazur

Kocur zeskoczył z niej nieśpiesznie, przeciągając się leniwie. Machnął ogonem, którym bezczelnie zdzielił ją po pyszczku po czym przysiadł zaraz obok.
-Co tam brzydalu? Dawno żem Cię tutaj nie widział. - uśmiechnął się od ucha do ucha w koci sposób, przyglądając się kotce uważnie. Dawno jej nie widział, próbował więc doszukać się jakiś nowości w jej wyglądzie. Mógł się jednak spodziewać, że u Lucy nie znajdzie przecież wielkich kolczyków czy kolorowych tatuaży na pół wygolonego brzucha.

Ki

Nie spieszyła się z odpowiedzią. Zanim cokolwiek odrzekła, wstała i kilka razy odetchnęła głęboko by sprawdzić czy Pazik nie połamał jej żeber. - Taaa... wybrałam się na wakacje do pobliskiej wioski - odpowiedziała i zmierzyła burasa uważnym spojrzeniem. - A ty wciąż żresz ludzkie świństwa? Widać po tobie.

Pazur

-A i po Tobie widać, że z wiochy przybyłaś. - skwitował krótko, odpowiadając tym samym na jej uwagę. Ludzkie świństwa? Czy mowa tutaj o pikantnych, pysznych i często jeszcze ciepłych kurczakach z chińskiego baru? Poruszył uchem wielce oburzony faktem, że ośmieliła się tak dobre jedzenie nazwać świństwem.
-Zresztą wakacyjne słońce najwyraźniej działało na Twoją niekorzyść. Osiwiałaś, kolor Ci wyblakł. - dorzucił, bijąc ogonem o chodnik.

Ki

Wzruszyła barkami z obojętnością. Cóż ją obchodziło co myśli o niej Pazik? - Lepiej być siwym niż tłustym jak prosię - odpowiedziała. - A twoja kondycja pewnie jest równie beznadziejna jak wygląd.

Pazur

Zmrużył tym razem powieki, wbijając w nią pełen oburzenia wzrok. Nie dość, że powitała go krótkim, wymownym grymasem to jeszcze w dodatku teraz otwarcie ubliżała jego osobie. A przecież wcale nie wyglądał aż tak źle. Zawsze mógł powiedzieć, że jego krągły brzuch jest wynikiem przenoszonej ciąży czy chociażby zbyt dużą ilością ciężkich ćwiczeń jakie pozostawiły trwały ślad na jego sylwetce.
-Dobrze Cię widzieć... - burknął, a sam dźwięk jego głosu przeczył słowom jakie wypowiedział.

Ki

Uśmiechnęła się szeroko, wręcz rozkoszując się tonem głosu, którym wypowiedział te słowa. - Jasne. Mnie ciebie też - odpowiedziała. - Pewnie ciężko w to uwierzyć, ale naprawdę się za tobą stęskniłam.

Pazur

Zamrugał powiekami. Czyżby miał do czynienia z cichą masochistką? Stęskniła się, ta? Rzeczywiście, ciężko było mu w to uwierzyć. Przyglądał się kotce przez dłuższą chwilę, po czym mlasnął dwa, może trzy razy.
-No tak, mogłem się tego domyślić. A i pewnie wróciłaś tutaj tylko i wyłącznie dla mnie. - momentalnie wyszczerzył szereg kłów w głupkowatym uśmiechu.

Ki

- Chyba masz trochę zbyt wysokie mniemanie o sobie. Tylko tu jest tak dużo spasionych szczurów - powiedziała. - Nie uśmiechaj się tak, bo wyglądasz jak idiota.

Tauti

Tauti weszła do parku pewnym krokiem, majtając swoją szczotą na boki. Słysząc znajome głosy naprężyła uszy. Jednak jej nie zawiodły, tak, to był Pazur. Jak ona sie za nim stęskniła! Ale musiała wybierać między kabanosami a Pazikiem, wiadomo przecież, że on też wybrałby kabanosy. Podkradła się pod drzewo obok kotów i wskoczyła na nie prędko.
Usadowiła się wygodnie na gałęzi i miauknęła przeciągle.
-bomba leciii! - krzyknęła i odbiła się tylnymi łapami od gałęzi, skacząc na Pazura.

Pazur

Tym razem na jego pysk wkradł się dostrzegalny grymas. Kocur już miał wyciągnąć łapę w stronę rudej kotki i zdzielić ją po łbie, kiedy usłyszał znajomy, ostrzegawczy wrzask. W jego głowie rozbłysnęła czerwona lampka, sygnalizując, że znalazł się w niebezpiecznym dla jego zdrowia miejscu. Momentalnie odskoczył w bok, zostawiając Tatui przyjemny, przystosowany do twardego lądowania chodnik. Machnął kitą, patrząc na nią z nieukrywanym rozbawieniem. Pokręcił łbem, rzucił gniewne spojrzenie Lucy.
-Może tak grzeczniej, hę? - mruknął.

Ki

Kiedy niedaleko niej z nieba spadła kudłata, ruda kotka, Lucy wrzasnęła i odskoczyła na kilka kroków. Nie mogła nie poznać Tauti. Aż za dobrze utkwiła w jej pamięci. Jednak widok znajomej kocicy ucieszył Lucy.

Tauti

Kotka spadła na chodnik i rozdziawiła swoje łapy na boki niczym żaba.
-Samolub - syknęła i wstała leniwie z betonu. Nadal był taki wredny jak przedtem, mogła jednak zostać z kabanosami. Pokręciła kitą na boki i usiadła na trawie, przekręcając lekko łepek na bok, oczekując dalszych wydarzeń między kotami.

Pazur

-Tatui, ona mi ubliża. -żachnął się kocur, patrząc oburzonym wzrokiem na Lucy dla której zaczął wymyślać już stosowną do jej sylwetki karę. Poruszył kilkakrotnie ogonem, zamiatając z chodnika ziarna piachu i kurzu, jakie wzniosły się w powietrze, i przez które momentalnie zaczął kichać. Położył po sobie uszy, chrząknął cicho. Wydawać by się mogło, że obecność Tatui była dla niego czymś normalnym, że nawet nie cieszył się jej widokiem do którego niegdyś przywykł. Nie, nie. Nic bardziej mylnego. Zaraz zamierzał wyczochrać jej rudy łeb, jednak najpierw postanowił się poskarżyć.

Tauti

-To ją zdziel po łbie - wyszczerzyła się, pokazując rząd śnieżnobiałych kłów, trochę nierównych, ale to jej nie przeszkadzało. W końcu życie na ulicy nie jest takie łatwe, jakby się wydawać mogło.

Ki

Obrzuciła Pazika iście morderczym spojrzeniem. Żałowała w tej chwili, że nie posiada wzroku bazyliszka. Wrzasnęła. - Ja tobie?!? A kto mnie wyzywał od brzydali?!?