Piękny, stary park...

Mersedes

Złapała łapę psa. - jestem mersedes. - powiedziała jakby do człowieka. Zaśmiała się i puściła łapę zaczynając ją głaskać.

Veronica

Przybyła z szerokim uśmiechem na ustach. Zawsze była pogodna, ponieważ nie widziała sensu pokazywania ludzi, że jest się gburem. Usiadła na jednej z tutejszych ławek i rozejrzała się dookoła. Wszystko zielona, a to za sprawą wiosny. Małe rzeczy potrafią cieszyć.. nigdy w to nie wątpiła.
Uśmiechnęła się jakby do siebie, a potem zerknęła na psa, który włąśnie zaznajamiał się z Mercedes. Z zaciekawieniem przyjrzała się owej parze.

Mersedes

Spojrzała na nowo przybyłą dziewczyne uśmiechając się do niej nieznacznie. Zaczęła nucić coś pod nosem zapinając zamek od bluzy.

Veronica

Ver miała dośc dziwną naturę, ale trzeba było jakąś zacząć życ w tym mieście. Tak więc ruszyła w stronę dziewczyny, która znajdowała się niedaleko niej.
Cześć- rzuciła w Jej stronę, uśmiechając się na krótką chwilę. Póki co nie chciała się przedstawiać, ponieważ nigdy nie wiadomo czy druga osoba zechce z tobą rozmawiać.

Mersedes

Głaskała jeszcze przez chwile psa, a potem spojrzała na dziewczyne. - Siema. Jestem Mersedes. - powiedziała patrząc wciąż na nią. - Tylko się nie przestrasz jak ten pies zacznie warczeć. - dodała pokazawsze skinięciem głowy na psa. Zaśmiała się.

Veronica

Veronica, miło mi- uśmiechnęła się pewniej, po czym zawiesiła swój wzrok na zwierzęciu, która jak mniemała było podopiecznym Mercedes, albo po prostu psem, który postanowił poznać tę dziewczynę.
Myślę, że już nic nie jest w stanie mnie wystraszyć. Za dużo tego było, ale dzięki za ostrzeżenie- zaśmiała się krótko.
Od dawna zamieszkujesz tutejsze tereny?- zapytała ot tak.

Mersedes

Dość długo. - odpowiedziała bez chwili zastanowienia. - i widze, że Ty dopiero przyjechałaś. - dodała patrząc uważnie na dziewczyne.

Veronica

Owszem, zgadza się. Dopiero co tutaj zawitałam i nie wiem czy to była dobra decyzja czy też nie. Ale skoro już taką decyzję podjęłam to teraz powinnam ponieść jej skutki. Myślę, że nie będzie tutaj źle. Szczerze to mam ochotę zobaczyć czy wieczorami dzieje się coś ciekawego- uśmiechnęła się zawadiacko, przyglądając to psu, to Mercedes.

Mersedes

Wieczorami to ciekawe są tylko dyskoteki, ciemny las i parki. - powiedziała mając już doświadczenie. - a jeżeli masz chłopaka to zaprowadź go na plaże. Wspaniałe zachody słońca. - dodała po chwili zastanowienia. Uśmiechnęła siędo niej przyjaźnie głaszcząc psa.

Veronica

Widzę, że już dobrze opanowałaś tutejsze tereny, więc jeśli miałabyś jakiś wieczó wolny chętnie bym się z Tobą skontaktowałą i pokazałabyś mi kilka ciekawych miejsc. Co Ty na to?- zaproponowała z szerszym uśmiechem na ustach.
A co do chłopaka to Go nie mam, a na plażę zawsze można iść z przyjaciółmi porozmawiać- uśmiechnęła cię ciepło do dziewczyny.

Mersedes

Jak byś mieszkała tutaj tak długo to też byś wszystko wiedziała. - powiedziała chichocząc. Pocałowała psa w czubek głowy i wstała. - bardzo chętnie. Nawet dzisiaj ale będę musiała wziąć mojego nowego przyjaciela. - powiedziała patrząc na psa z uśmiechem.

Veronica

Psy mi w niczym nie przeszkadzają, a wrecz przeciwnie. Sama chciałabym mieć podopiecznego, ale póki co muszę cierpliwie czekać- dodała z uśmiechem.
No to co? Mogę do Ciebie napisać sms'a i umówimy się na dzisiejszy wieczór, bo szczerze mówiąc nie mam nic w planach i nudziłabym się znowuż przed telewizorem- zaśmiała się.

Mersedes

Spoko. - powiedziała z wyszczerzem. Podeszła do ławki i usiadła na niej zakładając noge na noge. - Siadaj. - spojrzała na dziewczyne.

Veronica

Czemu nie- powiedziała beztrosko i przysiadła obok dziewczyny, któa najwyraźniej popadła w dobry humor. Właśnie takich osó jej brakowało w rodzinnym mieście.
Jakaś rodzinka z Tobą tutaj zamieszkuje czy sama jesteś na Palm Beach?- zapytała zainteresowana.

Ayra

Kilka kloków i znowu mały przystanek. Ayra obserwowała wszystko przez `zamglone` oczy. Niemy zachwyt bił jej z oczu. Wreście jakieś normalne miejsce. Znów może życ! Szurając niebieskimi trampkami szła przez park rozglądając się wokoło. Usiadła na połamnej ławce, a raczej na jej oparciu oatuliła się rękoma. Nałożyła na głowe kaptur.