Stary dąb

Shayda

Shay i wszy? Niedorzeczność. Nie miała, nie ma i nie będzie miała. Skoczyła w krzak tak, żeby człowiek jej już nie widział, i kryjąc się sunęła na przygiętych łapach w jego stronę,

Czesław · Gość

Popatrzył w miejsce, w którym zniknął kot. Usiadł pod drzewem. Wciąż gapił się w krzaki, nie spuszczając z nich wzroku.

Cocaine

Wokół Starego Dębu rozległ się znany w prawie ciałym Palm Beach dziki wrzask 'Banzai!'. Cocaine, jak zwykle zresztą, spadła z Dębu, wymachujac opętańczo łapami. Gdy gruchnęła na ziemię, rozpłaszczyła się jak żaba.
- Bua! - burknęła sama do siebie. Podniosła się z głuchym chrupnieciem kości. Oj Coca, coś dawno cię tu nie było. Gdzieś ty była wariatko? Otrząsnęła sierść, kątem oka na mężczyznę zerknęła. Po chwili jednak jej obłąkańczy wzrok skierował się na ocicatkę.

Shayda

Zatrzymała się patrząc dziwnie na kotkę. Po chwili jednak wyskoczyła z krzaków, lądując na głowie chłopaka. Chwilę go pacała, ale z zawiedzioną miną stwierdziła, że ma beznadziejną głowę xDD . Ruszyła powoli w stronę Cocaine

Cocaine

Zerknęła na Shaydę. Posadziła zadek na ziemi, tylne łapy ciasno ogonem opatulając. Prawym, bo jedynym okiem łypnęła na Czesława /xDD. Wybacz, nie mogłam/. Oblizała nieznacznie kły. Co Coc, uspokoiłaś się nieco? To cos niepodobne do ciebie.

Shayda

Usiadła kilka metrów od niej i owinęła łapy ogonem. Spojrzała na to jedyne oko ze zdziwieniem.

Cocaine

Zamrugała prawym ślepiem, podczas gdy przy lewym jedynie powieka lekko drgnęła. Wydała z siebie dziwny odgłos, co miało być kocią imitacją ludzkiego westchniącia. I teraz znając życie każdy będzie jej unikać z racji jej wyglądu. Syknęła cicho. Po chwili przypomniała sobie o obecności kotki.
- Um, hej. Cocaine jestem - uśmiechnęła się lekko.

Shayda

Shayda. Kto Ci to zrobił? - zapytała podchodząc nieco bliżej kotki. Znów usiadła i zastrzygła lekko uchem

Arvena · Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Coca! - z pyszczka błękitnej kotki wydobył się radosny okrzyk. Podbiegła do niej i usiadła naprzeciw patrząc się na obydwie kotki wyczekująco. Czyżby coś się stało, a ona jak zwykle nic nie zauważała?

Cocaine

Zamknęła ślepie.
- Jakiś kot. Yay, mogłam nie opuszczać Palm Beach. Może bym nie straciła oka - syknęła, a niemiły dreszcz przeszedł przez jej kark.
- Hejka Arviii - wyszczerz.

Shayda

Mhm - westchnęła cicho i ziewnęła, uśmiechnęła się do Arveny i pacnęła ją w łeb, po czym odeszła kawałek i usiadła obok Temmire

Cocaine

- Miauu~[i] - wydała z siebie nieartykułowany odgłos. Podlazła do Arveny.
- [i]Co u ciebie słychać, hym? - jakże opętańczy uśmieszk namalował się na pysku Cocaine.

Czesław · Gość

Popatrzył na koty i zrobił wielkie oczy. Przed chwilą jeden z nich pacał go po głowie Oo. Dziwne koty.

Cocaine

Podlazła do Czesłama oo'. Usiadła mu na kolanach.
- Cześć. Mogę cię zjeść? - opętańczy, to znaczy codzienny uśmieszek wpełzł na pysk Cocaine. Raz p oraz machała końcówką ogona.

Czesław · Gość

Popatrzył na kota. Ma w sobie szatana. Nie rozumiał, co on tam miauczy pod nosem xd. Przyjrzał mu się dokładnie.