Leśny plac zabaw.

Pazur

Pazur wtargnął do parku, majtając kitą na boki. Jego wzrok pałętał się z jednego punktu na drugi, aż przystanął przy Lucy. - Lucyfer! - krzyknął uradowany i podbiegł do rudzielca, skacząc jej na grzbiet.

Honda · Gość

Zaśmiała się ironicznie i usiadła.
- Jak ja bym była taka mała i słabiutka też bym pyskowała większym i silniejszym- zaśmiała się znowu

Ki

Pazur

Złapał ją za ucho. - A ty, a ty! Chciałaś uciec - powiedział udając zniesmaczenie. Postukał ją pazurem w łeb i wyszczerzył się szeroko.

Ki

- Dziwisz mi się? - zapiszczała próbując wyrwać mu ucho z łapek. Wyciągnęła przednią łapkę i swoim zwyczajem poczochrała mu sierść na łebku.

Pazur

Zezował na odstające kłaki tuż nad oczami. - Mój fryz! - jęknął, pośpiesznie poprawiając 'włoski'. Rozsiadł się na niej wygodnie. - Jesteś tu brudna - oznajmił, stukając ją pazurem w bok pyszczka.

Immortal

Immortal zeskoczyła z drzewa tuż przed Chanel, spojrzała w dół i spojrzała jadowicie zielonymi oczyma na Hondę.
- Gdybyś była mała i słabiutka ? - parsknęła śmiechem, przeciągnęła się powoli w geście lekceważenia po czym położyła się na gałęzi drzewa krzyżując przednie łapy i spoglądając w dół na Hondę bez cienia sympatii.
- gdybym była tobą, nie pyskowałabym do mojej córki - zmrużyła niebezpiecznie oczy. Może część gangu już sobie poszła, jednakże zawsze pozostawała Evita, Sagiś, Stink i wielu innych. Nawet gdyby nie miała ich za sobą... I tak powiedziałaby do swej córki to, co następujące.
- Chanel, kochanie, ile razy ci mówiłam, byś nie rzucała szyszkami w psy tego pokroju ? - przewróciła oczyma teatralnie. - Przecież nie chcesz doprowadzić tej suki do kalectwa ? - zmrużyła 'groźnie' oczy patrząc na swą córkę - Nie chcesz by echo powybijało jej ząbki, czyż tak ? - spytała słodko. xd

Ki

- Ach tak, to pewnie krew tej nornicy - wskazała łebkiem miejsce, w którym spoczywały niejadalne resztki jej obiadu i uśmiechnęła się patrząc na Pazura.

Pazur

Spojrzał na wskazane miejsce i zakrył łapą pyszczek. - Zabiłaś ją ! - jęknął, bijąc tym razem kotkę po łbie pierwszym lepszym patykiem.

Sagitarius

Przyszedł w poszukiwaniu Lucy... Valentine ? Sam już nie wiedział jak jego właścicielka miała na imię, tak często je zmieniała, że stan cywilny pewnie założył jej kartę stałego klienta. Sagitarius przechadzał się po placu zabaw zdumiony taką liczebnością zwierząt, jednakże nigdzie nie dostrzegał znajomych mu dogów. Pryzjaciół. Skrzywił się. No tak. Znowu.

Ki

Honda · Gość

Warkneła na Imm i zobaczyła Sagiego. Spoglądajac co jakiś czas groźnie na koty podeszla do niego.
- Te koty mnie wnerwiając - burkneła nie spuszczajac z nich oka

Sagitarius

Spojrzał na nią mrużąc oczy przed słońcem.
- Taaa... co ty nie powiesz - odburknął w tym samym tonie. Leżał pod drzewem z łbem na łapach zrezygnowany.

Immortal

Parsknęła śmiechem patrząc na Hondę.
- Tak, idź stąd, byle szybko, bo mogę na ciebie zwymiotować kłębkiem sierści. - na myśl przyszło jej stare określenie na psy z dawnych czasów - pchlarze. Już dawno go nie używało, życzliwie odnosząc się do większości kundli, jednak ten jeden powoli sobie grabił.

Honda · Gość

Spojrzała na niego od góry do dołu
- Od kiedy to dogi mają czarne plamy? - zapytała ciekawsko