Opustoszała plaża

Kizia

Patrzyła zdziwiona na oddalającą się Kamę i ludzi. Odwróciła głowę w stronę psa, a potem swój wzrok przeniosła na wodę. Wydała z siebie dziwny i głośny dźwięk, wymachując łapką.
-On chce mnie pożreć! Chce mnie pożreć! Zaciągnie do podwodnej jaskini i tam pożre! - krzyczała. Drugą łapką zaczęła bić psa. - A masz! A masz! Kizia Cię nie chce! - mówiła xD - No zostaw mnie, noo... - jęknęła.

Kama

Kizia! - zawołałą i podeszła do wody - wybacz. Wody nie lubie - zaśmiała się i usiadła. - ale jak tylko złapie tego psa to normalnie zabije! - machnęła ogonem.

Ałek

Wypłynął na brzeg i puścił na piach Kizię. - mam nadzieję, że nie będziesz już nas atakować- szczeknął i wrócił do Shane i Mersedes.

Kizia

Wyprostowała się i przyłożyła prawą łapę w miejsce gdzie powinno znajdować się serce.
-Z całego serca pragnę przyrzec, iż zawsze będę Was atakować. - tu zrobiła pauzę i krzywą minę. - Chyba jakoś nie tak. Od nowa. Z całego serca pragnę przyrzec, iż nie będę Was atakować, lecz chciałabym wtrącić jeszcze słówko. Chciałam tylko wypróbować moje nowe pazurki. Byłam u kosmetyczki. - powiedziała i wyszczerzyła się.

Cocaine

Ze swym jak zwykle opętańczym wyszczerzem wdreptała na plażę. Zaraz, to na pewno cocaine? Tak, to ona. Ale zmieniła się troszkę. Wychudła, ba, była jedynie szkieletem burym futrem obciagniętym. Poza tym ... cocaine nie miała lewego oka. Przez lewe ślepie i lewą stronę pyska przechodziły dwie, dosć długie szramy. Oko, dawniej bursztynowe, teraz jest po prostu śnieżnobiałym, wąskim paskiem przecinającym owe blizny. Mimo tego Cocaine nie straciła radości życia. Ba, nadal była tą sama obłąkaną wariatką... no może bardziej. Rozejrzała się. Pusto? Eee, nie. Tam, daleko, są jakieś cosie. Podskoczyła z radochy i ruszyła najszybciej jak mogła w ich kierunku. Pech chciał, że potknęła się o jakiś wystający korzeń i wpadła na Ałka, przy czym razem z nim wturlała się do wody.
Podskoczyła jak oparzona, po czym wylazła na brzeg cała mokra.
- Niauuu - jęknęła rozpaczliwie. Po chwili dostrzegła Kamę i Kizię. Wee! xD.

Shane

Zerknął na Mersedes bezradnie.
-Obawiam się, że nie nadążam za nimi.-stwierdził uśmiechając się lekko.

Phanaber

Przyszła. Jak zwykle, gdy chodziła po plaży, buty trzymała w ręku. Usiadła, podciągnęła kolana pod brodę i oplotła je rękami, przypatrując się zwierzętom.

Cocaine

Kątem oka na Phanaber zerknęła. Ach, to przecież ona! Na jej pysku pojawił sięradosny zaciesz. Z tej radości skoczyła na dziewczynę xD.
- Czeeeść. Pamiętasz mnie? - słodki uśmieszek.

Phanaber

Oczywiście, że rozpoznała kotkę xd. Zaczęła ją drapać za uchem.
- Cześć, mała.- Zaśmiała się.- Co tam u ciebie słychać?- Zapytała ;d.

Cocaine

Zmrużyła ślepie. Usiadła, opatulając łapy ogonem.
- Ach, no wiesz. Właściwie nic nowego, a ta monotonia życia mnie dobija. Poza tym niedawno wróciłam, bo coś mnie wzięło na ucieczkę z Palm Beach. Trochę się działo. - zaczęła swój jakże inteligentny monolog. Chyba znów zapomniała, że dziewczyna jej nie zrozumie. Powieka jej lewego oka lekko drgnęła. Nie, ona się chyba nie przyzwyczai do tego.

Phanaber

Jej uśmiech zrzedł, gdy zobaczyła lewe oko kotki.
- Chryste panie.- Mruknęła i pochyliła się, by się lepiej przyjżeć.- Coś ty sobie zrobiła, mała?

Cocaine

- E? A ja myślałam, że nie zauważysz - machnęła łapą.
- A tak sobie, przypadkiem. Mówiłam już, że uciekłam stąd, nie? I zatrzymałam się w jakimś innym mieście, nie pamiętam jego nazwy, ale to szczegół. No i tam jakiś kot... kotka się na mnie wkurzyła, o - mrukneła, uszy w tył cofając. Oblizała nieznacznie pysk.

Mersedes

Spojrzała na chłopaka, a potem na koty - taka ich natura - powiedziała śmiejąc się cicho.

Shane

Pokiwał poważnie głową.
-Wyższa inteligencja.-stwierdził patrząc na koty.
-Chcesz już wracać?-zapytał po chwili, przenosząc wzrok na Mersedes.

Mersedes

Wróciła wzrokiem na niego - nie wiem. Obojętne mi to. - powiedziała uśmiechając się lekko.