Plaża Słońca!

Sophie

- bądź wyrozumiały - wyszczerzyła się patrząc na niego swoimi niebieskimi "ślepiami" xD

Joe

- wariatka. - stwierdził i puścił suczkę wolno. ;]

Constantine

- Ha ! - Poderwała się w niesamowitym wręcz tempie i ruszyła galopem do wody obsypując ich piaskiem.
- Kocham cię, kobieto ! - parsknęła i szczeknęła do nich po czym ruszyła głębiej w wodę, pokonując fale z łatwością. Woda rozbijała się o jej pierś, białe bałwany zalewały co i rusz, lecz Consta się nie poddawała ;D

Joe

- jak coś jej się stanie. - mruknął do Sophie. - to cię zabiję. - zrobił złowrogą mine.

Sophie

-Niesamowita - śmiała się patrząc na pokonującą fale suczkę.

Joe

- o tak, bez niej moje życie byłoby nudne. - powiedział i uśmiechnał sie. - kocham ją najbardziej na tym świecie, o.

Sophie

-No popatrz, jakie wyznania - wybuchnęła śmiechem i popchała zaczepnie chłopaka.

Lastyen

Przyszła na plażę. Delikatnie stąpała po piasku drżącymi łapami.

Joe

- chociaż jej mogę wyznać. - mruknął.

Sophie

Spojrzała na niego, zamyśliła się. -przejdźmy się - zaproponowała chcąc zmienić temat.

Joe

- Consta, chodź tu. - przykucnął by zapiąc suczkę na smycz.

Sophie

Wstała otrzepując się ze śniegu, który zaczął padać chwilę temu. Założyła kaptur patrząc na Conste.

Czarna Łza · Gość

Przybiegł, spojrzał na czarną suczkę, podbiegł do niej - Co jest? - zapytał delikatnym głosem.

Constantine

Stanęła na płyciźnie i zastrzygła uszami rozglądając się gwałtownie dookoła, kiedy usłyszała swoje imię. Czy ktoś ją woła ? Czy to nie aby ten ukochany głos. Ale ona jeszcze nic nie złowiła ! Suka z rozżaleniem spojrzała pod łapy, wcisnęła łeb do wody i puszczała bańki nosem przeczesując dno pyskiem. Jej ciało chwiało się lekko, targane falami. Po nieznośnie długiej chwili, kiedy już prawie-prawie zachłystywała się wodą uniosła łeb.
o tak, to na pewno Joe ją wołał. Ruszyła do niego z triumfem wypisanym na pysku, skrzywiła się tylko lekko widząc ten nieznośny sznurek w jego ręce. No nic, jakoś sobie z nim poradzi. Zeskoczyła z płycizny wprost do oceanu, pokonując szybciej dzielącą ją od brzegu odległość jako, że poniekąd płynęła z prądem. Wyszła na brzeg i otrzepała się radośnie. Podbiegła do nich wysoko, z godnością uszosząc łapy. Całe jej ciało drżało z podekscytowania.
- Patrz, co mam ! - parsknęła przez fafle, jako, że nie śmiała otwierać pyska, w którym znajdował się bezcenny skarb - wodorosty !

Joe

- co ja z Tobą mam. - powiedział cicho. - otworzysz pyszadło ? ; > - zaproponował pokazując jej ciasteczka.