Schronisko "Zwierzęcy Kąt"

Saile

Saile w pierwszej chwili zamerdała krótkim ogonem, starając się postawić na baczność oklapnięte uszy. Jej czarne niczym węgliki ślepia błyszczały teraz radością. Zainteresowanie ! Czuła się niczym mała gwiazda Hollywoodu.
Kiedy jednak dziewczyna pogłaskała ją pod brodą, Saile nie próżnowała. Dobyła w zęby skrawek rękawa jej koszuli/bluzy i zawarczała pogodnie, ciągnąć materiał niczym dobrą zabawkę.

Mishelle

Uśmiechnęła się widząc radość suczki. Spojrzała na jej boks i psa znajdującego się obok. Zrobiła krok w stronę bokserki.

Saile

W wrażliwe na hałas uszy suczki wbił sie szmer i odgłos kroków. Momentalnie zadarła pysk, trzymając jednak dalej w perłowych kiełkach skrawek rękawa.
No chodź tu, no chodź. Zaraz Cię złapie ! - mruczała w duchu, jednak osoba, którą zauważyła nie była wcale śmierdzącym mężczyzną, jaki przywiózł ją w te okolice. Krótki ogon zamerdał znów w niewyobrażalnym tempie.
Ślepia przebiegły po sylwetce młodej dziewczyny.

Mishelle

Spojrzała na krótki, merdający ogon. Uśmiechnęła się pod nosem, wiedząc, że suczka nie za bardzo jej się boi. Zrobiła kolejny krok w jej stronę/

Paige

Mishelle

Tiaa. Jest piękną suczką, nie dziwię się że ktoś jeszcze jest chętny. Ale żal mi człowieka który ją tu zostawił - od razu powiedziała gdy usłyszała pytanie.

Marcel

Marcel drzemał w jednym z wielkich boksów poruszając przez sen nogą jakby chciał podrapać się po brzuszku lub biec. Mijał jego drugi dzień w schronisku, szczeniak otworzył pyszczek i sapnął przez sen. Co mu się śniło ? Szalone psie sny, mama i jej ciepły zapach. Marcel nie wiedział jeszcze, że Kiara nie żyje.

Dżeki

Jeden z pracowników schroniska wszedł trzymając na smyczy kundelka o czarnej maści. Pracownik był wyraźnie zmęczony, wsadził psiaka do jednego z boksów, odczepił smycz i poszedł odpocząć. Tymczasem pies nie stawiając oporu dał się wcisnąć do boksu i gdy człowiek odszedł znalazł sobie wygodne miejsce i położył się zapadając w głęboki sen. Przynajmniej miał tu trochę spokoju.

Phanaber

Minęła owego pracownika i klepnęła go w ramię ze słowami 'zmienię cię'. Ruszyła w stronę nowo przybyłego gościa i uklęknęła przy klatce, uchylając ją lekko i wkładając przez szparę rękę ze smakołykami, jednak nie przybliżając jej zbytnio do psa, żeby go nie wystraszyć.

Dżeki

Słysząc, iż klatka się otwiera pies otworzył oczy i spojrzał na Phanaber, po czym wstał i powoli się do niej zbliżył. Gdy już był wystarczająco blisko obwąchał smakołyki. Wziął jednego w pysk i zaczął go rozgryzać. Przy tym machał ogonem i jakby ,,uśmiechnął się'' do dziewczyny. Usiadł i spojrzał na Phanaber.

Phanaber

Uśmiechnęła się.
- Grzeczny.- Pochwaliła go i podsunęła mu jeszcze resztę smakołyków.- Co się stało, co?- Zapytała, jakby nie bardzo obchodził ją fakt, że nie zrozumie tego, co ten będzie 'mówił'.

Dżeki

Wziął od dziewczyny resztę smakołyków. Cieszył się, że w końcu kogoś widzi oprócz tych klatek. Gdy rozprawił się z jedzeniem usiadł i ,,słuchał'' co Phanaber mówi. Mimo iż nic nie rozumiał, patrzał na nią z radosnym wyrazem pyska.

Phanaber

- No co?- Usiadła obok klatki, patrząc na psiaka z rozbawieniem.- Aż tak śmiesznie wyglądam? A widzisz, wiedziałam, że powinnam się uczesać.- Zaczęła gadać głupoty, byleby tylko dotrzymać psu towarzystwa xd.

Dżeki

Położył się i nadal obserwował Phanaber z tym samym wyrazem pyska. Po chwili zamknął pysk i znów go otworzył i ziewnął. Patrzył ze zdziwieniem jak dziewczyna mówiła, a było to dla niego bardzo nowa sytuacja. Ludzie wyrzucili go już jak był szczeniakiem.

Phanaber

- Zanudzam cię? Dobra, nie ma sprawy, śpij.- Powiedziała, nadal się uśmeichając i patrząc na psa ciepło.