Schronisko "Zwierzęcy Kąt"

Cotoshi · Gość

Stała niewzruszona. Przygotowała się do biegu za samochodem. Usiadła.

Cross

- A pójdziesz za mną?- zamknął samochód.

Cotoshi · Gość

Wstała i podeszła do niego. Przekrzywiła łeb.

Cross

- No chodź, to jeść ci dam w końcu ;p

Cotoshi · Gość

Poszła za nim.

Aldhille

Z daleka rozlegał się pisk opon. Pod schronisko podjechał srebrny smochód a z niego wyszedł mężczyzna w czarnym skórzanym płaszczu, otworzył bagażnik i szarpnął za łańcuch i po chwili wyszła z niego smukła sylwetka suki. - No dalej. - warknął mężczyzna i popchnął ją nogą troche dalej od samochu, zamknął bagażnik. Szybkim krokiem ruszył w stronę jakiegoś pracownika i wręczył mu łańcuch przyczepiony do wbijającej się w szyję czarnej obroży. - No, trzymaj się. - mruknął obojętnie i poklepał All po boku.

Marcel

Pies stróżujący całej posesji wstał, rozejrzał się dookoła i zjeżył sierść na grzbiecie widząc takie traktowanie suki. Zmrużył gniewnie oczy i podbiegł do owego pracownika, stając u jego boku niczym piekielny stróż, sierść pomiędzy jego łopatkami falowała groźnie.
- Nic ci nie jest ? - wycedził przez zęby do Aldhille, obnażył zeby, bynajmniej nie w uśmiechu, patrząc na człowieka, który ją przyprowadził.

Aldhille

Spojrzała na psa, pierwszy raz, od dobrych 6 miesięcy widziała zwierze. - Nie. Nic. - mruknęła cicho, poczym odsunęła się od swojego byłego właściciela na tyle, na ile pozwalał jej na to łańcuch.

Wong

Przyszedł, spojrzał na doga i na łańcuch. Podszedł na bezpieczną odległość do suki. - Hej..

Aldhille

Suka spojrzała na Lee swoimi wielkimi oczami i skinęła mu lekko łbem, lecz utrzymowała dość dużą odległość od niego, nie mogła mu zaufać, chociaż tak bardzo jej brakowało ludzkiego ciepła.

Marcel

Zacisnął zęby widząc łańcuch, spojrzał na Lee groźnie nie ostudziwszy jeszcze gniewu po ostanim incydencie. Skoczył na przód z głośnym warkotem w pozorowanym ataku, kłapnął szczekami tuż przed byłym właścicielem Alhidelle po czym wycofał sie z wysoko uniesioną głową, jednak wciąż obserwował człowieka. Położył się w cieniu budynku.

Wong

Przykucnął. Widział, że suka się go bała. Wyciągnął z kieszeni kawałek ciastka zbożowego - Chcesz?- wyciągnął do niej rękę.

Aldhille

Zacisnęła mocno zęby, była głodna, lecz intuicja nie pozwalała jej się odwarzyć podejść bliżej.

Sagitarius

Cichutko, niczym duch (zresztą jeszcze tak wyglądał po ciężkich miesiącach głodu ><) Sagi zjawił się w schronisku, stanął za Lee zaciekawiony tym, co też robi. Zauważył sukę, zbliżył się do mężczyzny pokazując tym samym Aldhille, że nic ze strony Lee jej nie grozi. Szturchnął go łbem w łokieć patrząc z zaciekawieniem i niemym pytaniem na pysku.

Wong

- Pomóż, Sagi. - uśmiechnął się xD