Szczyt góry

Serafin

Czemu tak wyglądasz jakbyś się mnie bała? spuścił głowę w stronę ziemi. Po chwili podciął Lisę prawą ręką i podniósł ją na rękach. Gdzie życzy sobie pani transport? Kino? Dyskoteka? Może restauracja?

Lisa

Dlaczego...? Bo właśnie doświadczam czegoś nowego..A gdzie? obojętnie xD powiedziała. Przybrała weselszy ton głosu aby nie urazić chłopaka. To nie jego wina, że jest nieufna.

Serafin

Hmm... A może pójdziemy do Ciebie albo do mnie? uśmiechnął sie i szybko dał ciumka Lisie w policzek.

Lisa

Znów się zawstydziła. Mnie tam to obojętnie. Na przyszłość- nie pytaj się mnie o takie sprawy. Po prostu sam decyduj. uśmiechnęła się. Chwile póxniej przyłapała się, że snuje marzenia z nim związane.

Serafin

No to może chodźmy do mnie? zaczął biec z Lisą na rękach do domu.

<zt> - do mego domku xD

Neva

Zbudziłam się. Nikogo przy mnie nie było. Jak mogła o mnie zapomnieć ?! Zawyłam cichutko. A może została porwana ? Ta kij jej w oko. Nieważne gdzie ona... Ważne gdzie ja jestem ?? Właśnie... Gdzie jestem ? Zaczęłam rozpaczliwie ganiać w kółko i skomleć. Zbiegłam w góry i popędziłam w dal... w miasto.

Radek

O, chyba mu nie odpowiedział. Trudno.
Wybył, smętnie włócząc za sobą nogami.

Garray · Wysłany: Wto 22:58, 15 Mar 2011 Temat postu:

Siedział na szczycie góry, ze swojej pozycji obserwując okolicę. Nie było to bardzo wysoko, to prawda, ale odpowiadało mu tu miejsce. Miał wrażenie, że w pewien sposób udało mu się odseparować od ludzi - na teraz, na kilka chwil. Czasami człowiekowi dobrze robiło kilka minut takiego wyciszenia. Usiadł po turecku na ziemi, od której ciągnęło ciągle zimowym chłodem. Trudno, nie umrze od tego. Częste przebywanie na dworze w różnych warunkach pogodowych zahartowały jego organizm. Prawdopodobnie nie zrobiłoby mu nawet różnicy gdyby spędził tutaj choćby całą noc. W sumie... Zmrużył lekko oczy rozważając pomysł.

Rosemarie · Wysłany: Śro 21:01, 16 Mar 2011 Temat postu:

Ziewając co pięć kroków, wdrapała się na ten szczyt. Usiadła zmęczona na skale i zmrużyła stalowe oczy. Jej widok był dość niecodzienny - Dziewczyna siedzącą w krótkiej, białej sukience, z futerałem na aparat, białych adidasach i włosach rozwianych na wszystkie strony. Zauważyła, że nie jest sama... Trudno.
- Dobry - z jej gardła wydobył się melodyjny głos.
Zmrużyła oczy, spoglądając na, hm, mężczyznę. Widać było, że był od niej starszy. Ona miała 18 lat. A on wyglądał na 20, 21 latka. Mimo to, i tak przyciągnął uwagę Rose.

Garray · Wysłany: Śro 21:25, 16 Mar 2011 Temat postu:

Uniósł gwałtownie głowę słysząc dziewczęcy głos. Zdecydowanie obcy - miał dobry słuch i co jak co, ale barwę znanego sobie głosu rozpoznawał bez problemu. Więc nie był tu sam? Jakoś nie wyobrażał sobie, żeby siedzenie na szczycie wzgórza pod koniec zimy miało wielu fanów, ale być może się pomylił.
- Może taki być. - odpowiedział spokojnie przyglądając się nieznajomej. Była chyba trochę młodsza od niego, chociaż równie dobrze mogła po prostu nieco dziecinnie wyglądać. Zmarszczył lekko brwi widząc jej strój. Wydał mu się nieco... zbyt lekki, żeby nie mówić tutaj o całkowitym niedopasowaniu do pogody.

Rosemarie · Wysłany: Śro 21:47, 16 Mar 2011 Temat postu:

Cała Rose. Inna, nietypowa. Było jej ciepło. Na jej ramieniu wisiała niewielka torba, w której była kurtka. Tyle jej wystarczyło. Założy, gdy będzie jej zimno. Oparła ręce o krawędzie skały, odchyliła głowę i zamknęła oczy. Oddychała spokojnie.
- Rosemarie. Rose - powiedziała, nie otwierając oczu.
Jej głos, jak zawsze, był spokojny. Włosy jej odpadały na ramiona, a ich kosmyki błąkały się po twarzy, czole. Starszy chłopak, a właściwie mężczyzna, którego nie znała, był osobą dla niej interesującą. Cały czas dla niej zagadką było, ile to ma lat..

Garray · Wysłany: Śro 21:54, 16 Mar 2011 Temat postu:

Rosemarie. Powtórzył w myślach, jakby smakując jej imię. Podobało mu się, było subtelne, tajemnicze, nietypowe - takie, jak powinno być imię kobiety. Już teraz był przekonany, że nie zamierza używać jego skróconej, pospolitszej formy.
- Garray. - odpowiedział takim tonem, jakby codziennie zawierał nowe znajomości na szczycie góry. Niedbałym ruchem dłoni strzepnął z twarzy kosmyki włosów, za pomocą których wiatr uparcie usiłował ograniczyć mu pole widzenia - a może całkowicie je zasłonić. Przyglądał się dziewczynie bez skrępowania, co było tym prostsze że ona sama miała zamknięte oczy. Przeniósł wzrok na futerał, z pewnością z aparatem fotograficznym w środku. Ach, więc przyszła robić zdjęcia. No tak, to uzasadniało jej obecność w tym miejscu.

Rosemarie · Wysłany: Śro 22:07, 16 Mar 2011 Temat postu:

Rose nosiła aparat wszędzie. Nawet nie chciała teraz ich robić. Ani nie tutaj. Ziewnęła po raz kolejny. Zmrużyła oczy, patrząc na gwiazdy. Podniosła się po chwili, powracając do pionu. Spojrzała na chłopaka. Garray. Żaden Dawid, Maciek, Brad czy tam Jess. Garray. ,,Inne" imię. W dobrym sensie.
- Skąd jesteś? - spytała się, spoglądając na chłopaka spod tych niesfornych kosmyków oczu.
Przeciągnęła się.

Garray · Wysłany: Śro 22:41, 16 Mar 2011 Temat postu:

Po chwili uważnej obserwacji przeniósł wzrok z dziewczyny przed siebie, zmrużył oczy usiłując coś dostrzec w mdłym świetle księżyca. Jakieś niewyraźne sylwetki majaczyły na dole, a może były to po prostu niskie świerki kołysane wiatrem - pamiętał, że u podnóża góry rosło kilka drzew. Nie zauważył nawet kiedy zrobiło się ciemno. Istnieją jednak miejsca, w których czas płynie całkiem poza swoim rytmem, a to zdecydowanie było jednym z nich.
- Z daleka. - odpowiedział tylko. Nie, nie zamierzał być niegrzeczny ani coś ukrywać. Po prostu mieszkał już w tylu miejscach, że sam nie wiedział które uważać za dom. W tej chwili było nim Palm Beach, i to mu wystarczało. Oderwał wzrok od ciemnych kształtów na dole i wbił uważne spojrzenie w dziewczynę. Usta wygięły mu się w łagodnym uśmiechu widząc, że i ona toczy nierówną walkę z upartym wiatrem.

Rosemarie · Wysłany: Czw 20:20, 17 Mar 2011 Temat postu:

- Ta. Ja też - mruknęła, uśmiechając się kącikiem ust.
Postanowiła i ona usiąść po turecku. Sięgnęła do torby i narzuciła na siebie kurtkę. Odwróciła głowę i spojrzała na chłopaka. Skrzyżowała ręce i zaplotła dłonie. Ziewnęła. Zerknęła na dół.
- Lubisz tu przychodzić? - ni stąd, ni zowąd powiedziała.
Zmrużyła oczy, patrząc w oczy chłopaka. Niech już będzie chłopaka.